koniec

koniec

...przeleciał szybko ten foto - tydzień :)
Dziękuję wszystkim, którzy zostawili komentarz pod moimi fotkami :)
No i pora na ostatnie zdjęcie:

foto - wyzwania dzień 7: ostatnia rzecz przed zaśnięciem... (zawsze, ale to zawsze, rzucam okiem na zegarek)
LOVE story z przymrużeniem oka

LOVE story z przymrużeniem oka

Kładłam się wczoraj myśląc, jakie zdjęcie byłoby fajną ilustracją do dzisiejszego tematu foto - wyzwania jakim jest miłość... Nic nie wymyśliłam, więc od rana znowu to samo :) No i zupełnie spontanicznie zrobił się ciąg dalszy do zdjęcia wczorajszego. Otwierając okno na poranne wietrzenie zobaczyłam na znajomym drzewie tym razem dwa ptaszory. No i poniosła mnie fantazja, bo pomyślałam sobie, że może to jakieś ptasie LOVE story :) Dalej nie piszę, dopowiedzcie sobie sami :)

I słoooońce świeci po dłuższej przerwie :)

foto wyzwania dzień 5: miłość...
b&w

b&w

Kolejny dzień foto wyzwania - luty jest.... Hmmm, miałam zagwozdkę, bo poza tym, że jest krótki i że po nim w końcu przychodzi (a przynajmniej powinna przyjść) wiosna to jakoś specjalnie z niczym szczególnym mi się nie kojarzy. Ale dzisiaj, gdy po kilku dniach szarugi i nijakiej pogody, rano wyjrzałam przez okno i zobaczyłam ptaszora który mi w nie zagląda siedząc na zasypanym śniegiem drzewie, to sobie wymyśliłam, że luty - póki co - jest czarno-biały :)

foto - wyzwania dzień 4: luty jest...

pomarańczowo

pomarańczowo

Od dawna miałam ochotę spróbować takiej foto - układanki i dzisiaj nadarzyła się okazja :)
Wygląda na to, że pomarańcz nie jest kolorem dominującym w moich domowych szpargałach. To, co na zdjęciu, to chyba wszytko co mam w tymże kolorze :)

Foto - wyzwania dzień 3: pomarańczowy
focę

focę

Nadszedł czas na kolejne foto - wyzwanie u Uli
a tematy na poszczególne dni prezentują się - jak zwykle - całkiem ciekawie:

no to do rzeczy:
Dzień 1 - coś nowego: całkiem świeży, jeszcze nie noszony prezent :)

Dzień 2 - zabawa: hmmm, zdjęcie chyba mówi samo za siebie :)
jak filip z konopi...

jak filip z konopi...

...wyskoczę dzisiaj z moim grudniownikiem! Zbierałam się do obfocenia i zbierałam, aż w końcu luty mnie zastał, ech...
Z mieszanymi uczuciami podchodziłam do tego całego "grudniownikowania", ale chęć spróbowania przeważyła. Robiłam "na wariata", na szybko i na kolanie niemalże. Powstał z papierów, które w jakiejś pomroczności jasnej kupiłam daaawno temu, i które w końcu na coś musiały się przydać, choć nie było mi z nimi łatwo. No i niestety trochę zostało, choć starałam się je mocno zużywać :)
Koniec końców polubiłam ten mój grudniownik nawet, choć teraz zupełnie inaczej bym się do tego zabrała. Całkiem fajny wydaje mi się pomysł na zatrzymanie wspomnień z tych wyjątkowych, ale i tych całkiem zwyczajnych dni. Za 11 miesięcy powtórka :)













uffff... wspominałam, że nie lubię nowego bloggera? dobrego dnia :)
Copyright © 2014 moje miejsce , Blogger