Chwilkę mnie nie było w wirtualnej rzeczywistości - wszystko przez jakieś takie wypalenie blogowe i niedoczas :) Ale przed wczoraj wróciłam z wakacji i odradzam się niczym feniks z popiołów. Odpajęczam więc bloga i nadrabiam zaległości kopertowe :)
Po 15 latach przymiarek w końcu dotarłam nad nasz poczciwy Bałtyk! Nie jestem typem plażowicza i zawsze góry wygrywały z morzem, ale udało się i dojechałam :) Na plaży pojawiałam się od czasu do czasu, ponieważ większość dnia poświęcaliśmy na zwiedzanie okolicy. Pogoda była idealna jak dla mnie - czyli nie za gorąco i nie za zimno :) A na koniec, ku mojemu zaskoczeniu, żal było odjeżdżać... Chyba pojadę znowu, już za rok...
A to zaledwie namiastka z ponad 1000 zrobionych fotek:
I pora na kopertowca. Doprowadziłam do takich zaległości, że trochę pomieszały mi się tygodnie. Ale już wszystko opanowane. Tydzień, który w poprzednim poście był jako 16 okazał się 17 - więc ląduje w tej notce, a w poprzedniej nastąpiła podmiana :)
Tak więc oto strony tygodnia 17 i 18, a jutro ciąg dalszy :)
wieczór karaoke:
pierwsze dni wakacyjnego lenistwa: