po przerwie

po przerwie

Wracam pomału do rzeczywistości po zawirowaniach różnistych...
jakoś tak nie mogę się jeszcze odnaleźć, ale są okoliczności, które działają na mnie mobilizująco. jedną z takich jest zaproszenie jakie otrzymałam do journal your december - zajrzyjcie, choć pewnie miejsce to jest Wam doskonale znane.

A dzisiaj ukazała się tam moja  NOTKA :) i wpis w grudniowniku:


Skusiłam się też na digitalowe wyzwanie Scrapujących Polek - scrap wg mapki:

credits: click&smile www.simplementscrap.fr; www.digital-crea.fr

To na razie tyle...
A kopertowiec mój  tak zarósł pajęczynami, że nie wiem, czy uda mi się go odkurzyć... Szkoda by mi było, ale zaczynam wątpić, czy uda się nadrobić tyle zaległych wpisów, kiedy czasu mało, a i głowa nabita całkiem innymi myślami. No nic, zobaczymy. Tymczasem trzymajcie się ciepło i zdrowo!
pomału...

pomału...

Mój kopertowiec ciągle w trakcie uzupełniania, co prawda ślimaczym tempem, ale doczłapałam już do połowy września - 35 tydzień albumu - byliśmy rzucić okiem na redyk na krakowskich błoniach.

ciągle digi

ciągle digi

Polubiłam bardzo digitalowe wyzwania scrapujących polek :) Na razie taka forma scrapowania jest mi najbardziej dostępna, choć i tak co chwila Ktoś próbuje przejąć myszkę ;)
Z poniższym  scrapem spóźniłam się i nie zmieścił się w terminie wyzwania, ale skoro go już poczyniłam, to pokazuję. Tematem były plany na jesień. Ja, stęskniona za czytaniem, mam nadzieję trochę ponadrabiać zaległości:

credits: 
"Sailor and Lula Designs"; tracie Stroud Designs autumn sampler; chezpoupy.blogspot.com Ete indien

Drugi scrap jest na bieżące wyzwanie. Główne wytyczne to: wordart, min. 3 pędzle, fotka i minimum dodatków. I tak mi się jakoś ta praca "wpasowała" w dzisiejsze Święto...

credits:
stepmle:
1) corners brushes by fioletta.deviantart.com
2) cottage arts flourish by CottageArt.net
3) vanilla set pattern
wordart Memory Treasure by elegantwordart2.blogspot.com
papier by Misschifis Scraps
ramka by scrappinfolies.blogspot.com

po finnowemu

po finnowemu

Udało mi się dokończyć jeden ze scrapów rozpoczęty podczas WARSZTATÓW  na krakowskim craftshow. Nastemplowałam się jak nigdy w życiu, potem trzeba mi było się trochę pogimnastykować, żeby tę ostemplowaną przestrzeń jakoś ogarnąć, a na koniec, z pośpiechu, przykleić zdjęcie nie tam gdzie miało być. Ale to cała ja :) A rzeczony scrap wygląda tak:


Jako że najpierw wciągnęły mnie finnowe warsztaty, a potem wsiąkłam w scrapujące polki mój kopertowiec znowu popada w zaległości. Zatrzymałam się na 34 tygodniu, który to - o zgrozo - przypadał na początek września.... Stronę robiłam wg TEJ mapki, nad którą zachwyt znowu okazał się dla mnie zgubny, i już myślałam, że polegnę. A może tak się stało?


z ptasiej ulicy

z ptasiej ulicy

Scrapujące Polki działają na mnie mobilizująco nad wyraz! Tym razem podjęłam wyzwanie na LO'sa, gdzie wytycznymi były ptasie motywy. Przypomniałam sobie fotkę Młodego sprzed roku w sowiej czapeczce, cyknęłam świeżą -  czapeczka ledwo wlazła na głowisię, potem wygrzebałam pasiakowe papiery, znalazłam sobie natchnienie O, TUTAJ i w pół godziny, w ostatnim dniu wyzwania, udało mi się wszystko posklejać do kupy:

udana sobota

udana sobota

Prace FINN podziwiam od dawna, a całkiem  niedawno - w sobotę -w ramach krakowskiego craftshow, odbyłam sobie MARATON WARSZTATOWY u finn  właśnie. Było fantastycznie! W życiu w takim tempie nie scrapowałam, mało tego, w całej swojej "karierze" nie użyłam tylu gadżetów, co podczas sobotniej radosnej twórczości. Choć i tak uważam, że ciągle jest minimalistycznie, w porównaniu do tego, co zrobiły współtowarzyszki :) Tak więc pokazuję Wam moje jeszcze cieplutkie dzieło z warsztatów "Imagine":


Coś mi się zdaje, że to nie będzie moje ostatnie ;)
coś nowego

coś nowego

kto wie, może zostanę scrapującą polką?  na razie podjęłam pierwsze wyzwanie na nowym portalu: digi scrap, który miał zawierać ramkę, zdjęcie portretowe oraz coś metalowego.
poszło mi nad wyraz szybko, sprawnie i bez żadnego sprzątania :) a na stole od kilku dni zalega kopertowiec... może dzisiaj się z nim uporam.

credits: vinnie pearce I love for http://vinniepearce.typepad.com/
oraz http://veralim.typepad.com/about_vera/
hot days

hot days

Wspomnienie żaru tropików, kiedy to miałam wrażenie, że jeszcze trochę i we własnym domu doświadczę fatamorgany. Przetrwać pomagał wiatrak i żaluzje - kopertowiec, tydzień 33:

 wg. TEJ mapki
tydzień do liftu #2

tydzień do liftu #2

Mój "tydzień do liftu" trwa ;) Wczoraj poszła na warsztat TA praca; idealnie wpasowując się w okoliczność pierwszej wizyty u fryzjera. Rozsądek nakazywał obciąć przydługawe loczki, a emocje, ech, leżą i kwiczą, nie byłam na to gotowa.... Z  maluszka zrobił mi się mały chłopczyk....

p.s. I lowe minty! superowe są!
wyzwanie sobie rzucam

wyzwanie sobie rzucam

Na początek kopertowiec, tydzień 32 - harce w parku Jordana :)


A teraz moje osobiste wyzwanie na wszechobecnej fali liftowania ohasłowane jako "tydzień do liftu" czyli czy uda mi się przez tydzień robić codziennie jeden lift. Zobaczymy. Na razie mój #1 TEJ pracy:

komarrry

komarrry

Była piękna, słoneczna niedziela. Do towarzystwa znajomi i wspólny spacer. pełen relaks, gdyby nie... wstrętne komary. |Na dodatek upatrzyły sobie mnie, a szczególnie moje łydki. Ostatni raz tyle bąbli miałam z ćwierć wieku temu przechodząc ospę. Tak więc pamiętny spacer i 31 tydzień kopertowca:


1+1

Wypływam  na szersze blogowe wody :) Z dwóch powodów:
- cała sterta wydruków i notatek z przepisami straszy mnie z lodówkowych drzwi i nie za bardzo mam czas, żeby to uporządkować tak, jakbym chciała, a kartek ciągle przybywa (nawet najlepsze ikeowe magnesy pomału nie dają rady). wymyśliłam sobie więc wirtualny przepiśnik i tam będą lądować te sprawdzone i wypróbowane przepisy.póki co ekscytacja nowym blogiem trwa i udaje się :)
- lubię robić zdjęcia. te bardziej udane "okazy" chciałam mieć zebrane w jednym miejscu. no gdzież jest lepsze, jak nie na foto-blogu ;) poza tym pochwalić się łatwiej podrzucając linka :)

I tak to rozmnożyło mi się blogowanie. Gdyby ktoś miał ochotę wpaść w odwiedziny - odnośniki są tu obok, po prawej stronie - dają się zauważyć.

Tymczasem miejcie się dobrze! Ja odżywam po tych upałach, które mi podkręciły temperaturę w domu do 30 stopni. Jeszcze jeden dzień i chyba bym się rozpuściła  :/



spotkanie po latach

spotkanie po latach

Moja Psiapsióła z podstawówki wyjechała sobie za wielką wodę 16 lat temu. Pisujemy do siebie, cały czas jesteśmy w kontakcie, ale wiadomo, że nie ma to jak pogaduchy twarzą w twarz. Takie - przez ten okres 16 lat - przytrafiły nam się tylko dwa razy: 6 lat temu i przed kilkunastoma dniami. Może gdybym nie miała lotofobii widywałybyśmy się częściej, ale że ja za skarby świata nie wsiądę do samolotu, jesteśmy zdane jedynie na  Jej niezbyt częste  wizyty w kraju.
30 tydzień kopertowca jest o spotkaniu z Kasią właśnie. Zgapiałam sobie TO


koniec lipcopada

koniec lipcopada

W kopertowcu moim 29 tydzień, będący równocześnie ostatnim tygodniem lipca, jest o ulubionych kaloszkach i deszczowej pogodzie :) Zdjęcie wyszło tak sobie, więc jeszcze raz spróbowałam inaczej niż zazwyczaj, utwierdzając się już na dobre w przekonaniu, że jednak wolę kopertowca z normalnymi zdjęciami. Do takich eksperymentów jak na stronie niżej założę sobie chyba coś na kształt, będącego na topie i trendy, art journala :)


w dalszym ciągu nadganiam

w dalszym ciągu nadganiam

Nie udaje mi się ostatnimi czasy poszaleć z aparatem ani posiedzieć przy edycji. Tym bardziej więc ucieszyłam się z prezentu urodzinowego - warsztatów fotograficznych :) Ku pamięci strona kopertowca z 28 tygodniem:


z innej beczki

z innej beczki

Dawno, dawno temu, będąc jeszcze w podstawówce, zapisałam się z moją ówczesną psiapsiółką na zajęcia z makramy w naszym domu kultury. Zapisując się nie bardzo wiedziałyśmy w co się pakujemy, ale po pierwszym spotkaniu zadecydowałyśmy, że zostajemy ;) Po roku zajęcia dobiegły końca a ja odłożyłam sznurki w kąt. Sporadycznie zdarzało mi się coś powyplatać, ale bez większego entuzjazmu. Pomimo, że rzadko makramuję, to wszystko, czego nauczyłam się wtedy, pamiętam do dziś. I raz na ruski rok, od wielkiego dzwonu,  lubię sobie powyplatać. Tym razem też tak było. Gdzieś tam, w netowych czeluściach, natknęłam się niedawno na makramowe cudeńka i całkiem spontanicznie powstał pomysł na prezent. A potem sam on - makramowy naszyjnik:


ciągle lipcowo

ciągle lipcowo

Sobotnia wycieczka do zoo. Pogoda dopisała, humory też, towarzystwo doborowe.  Jedyny minus tej wyprawy: oprócz nas było tam 3/4 miasta, łącznie z panią Helenką z Barw szczęścia i Grubym z Vinciego :)

na szybciocha

na szybciocha

Scrapnęłam sobie  bardzo fast, wyszło bardzo clean i bardzo simple  ;) Ilość kropek po chlapnięciu farbą mnie przerosła i zastąpiła całą masę dodatków, które mogłyby tu wystąpić ;)
Mapka TU , tonacja TU a rys historyczny TU .
Tyle ;)
pomału do przodu

pomału do przodu

Doszłam do wniosku, że nie ma co się napinać i, póki co, zaległości to moje drugie imię. Na regularne scrapowanie na razie nie mam co liczyć, ale takie z doskoku też jest fajne ;) Wiem też, że mojego kopertowca nie zaniecham, chociaż sama zostałam na placu wyzwania. Pomimo poślizgów będę go sobie dłubać dalej bo zwyczajnie go polubiłam :) A skoro o nim mowa, to z 24 tygodniem się uporałam. Piszę uporałam, bo jakoś łatwo nie było. Nulkowa mapka mnie skusiła o, ta . Któryś raz się przekonałam, że z mapkami, które na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo zachęcająco, potem mam pod górkę ;) Pierwsza wersja wylądowała w koszu, ale druga, jak dla mnie, może być :) Tak więc strona z tygodniem z dniem ojca w roli głównej wygląda tak:

po staremu...

po staremu...

...czyli kopertowy wpis ze zdjęciem. O wiele bardziej wolę z fotką niż bez ;)
A 23 tydzień minął na pogaduchach i posiadówach :) Jest co wspominać i co powtórzyć :)

nietypowo

nietypowo

Dopiero co byłam na bieżąco z moim kopertowym albumem, a tu znowu 3 tygodnie w plecy... Nie wiem jak i kiedy robią się te zaległości. Wiem natomiast, że od jakiegoś czasu doskwiera mi poczucie "nieogarniania" codzienności. Dzień podobny do dnia wyznaczany rytmem drzemek, zupek, spacerów itp mija mi w zastraszającym tempie, składając się na całe tygodnie. Budzę się z postanowieniem wieczornego scrapowania i zapałem na nie, a gdy przychodzi wieczór jakoś nie mogę się zebrać. I do tego ta idiotyczna pogoda - albo żar tropików, albo, kurka, pora deszczowa...
No ale do rzeczy - 22 tydzień do zakopertowania minął mi całkiem zwyczajnie, a na dodatek nie pstryknęłam sobie żadnego zdjęcia. I to był główny powód, żeby spróbować czegoś nowego. A więc kolażyk - być może jeszcze kiedyś spróbuję, ale na pewno nie do kopertowca. Tu jednak muszę mieś fotkę :)

z przymrużeniem oka

z przymrużeniem oka

od dzisiaj chwilki są trzy ;) dzielimy się obowiązkami, robota nam się w rękach pali i wszystko idzie jak po maśle. rzecz jasna dzięki temu mam mnóstwo czasu na scrapowanie, więc drżyjcie narody ;)

credits Vinnie_Pearce_I_live_for_freebie_minikit
stało się!

stało się!

Uległam, zdobyłam się na odwagę i zrobiłam lifta TEJ monalisowej pracy ;) Podobają mi się lo'sy w tym stylu, jednak bałam się, że nie ogarnę takiego scrapowego bałaganienia :) Ale jak Mona została gościem na scrapujących polkach i rzuciła wyzwanie to nie mogłam sobie odmówić i nie wykorzystać takiej okazji. Nie spełniłam tylko jednego wymogu - doodlingu, bazgrolenia czy jak tam zwał. To mnie przerosło ;)
A teraz mój scrap a'la monalisa ;)

na prostej

na prostej

Nareszcie nadgoniłam zaległości w kopertowych wpisach. Tydzień 20 to kwiatki na Dzień Matki; tak więc jestem na bieżąco :) Miłe uczucie; teraz pozostaje nadgonić resztę spraw.

wielkanocnie :)

wielkanocnie :)

Ano cofam się do Wielkanocy ;) bo 15 tydzień kopertowca to małe wielkanocne focenie.
liftowałam TEGO digi scrapa.
wybaczcie, że zdjęcie zamazane, ale póki co nie mogę się przełamać by pokazywać niektóre ujęcia.
i kolejny

i kolejny

Brakuje mi czasu na czytanie. Ostatnio mnie właśnie na ten temat olśniło. Z chęcią wzięłabym do ręki jakąś fajną książkę, ale nie mam kiedy. A jak już mam, to maksymalnie trzy strony przeczytam i... zasypiam ;) I o tych moich brakach czytelniczych jest 14 tydzień kopertowca, zrobiony do TEJ jaszkowej mapki, która spodobała mi się od razu, ale swoje musiała odleżeć :)

"zrujnowany" domek

"zrujnowany" domek

Ogromnie spodobał mi się TEN lift agnieszki - i kolory,  i kompozycja, a do tego taki radosny mi się wydaje.  Zabrałam się za robienie lifta no i bardziej zmaścić to już chyba nie mogłam. Wyszło mi jakoś tak wręcz przeciwnie niż u agi. Niewątpliwie stało się tak przez pogodę... taaak, wszystkiemu winna ta ponuracka pogoda... I tego wytłumaczenie będę się trzymać.

pechowa trzynastka

pechowa trzynastka

Tydzień 13 kopertowego albumu - na szczęście rzadko zdarzają się takie dni, które chciałabym jak najszybciej mieć za sobą; te z tego tygodnia właśnie do takich należały.

mix-mediowaniem tego chyba nazwać nie można, ale ciągnie mnie do eksperymentowania w tym kierunku :)
wędrowny

wędrowny

Drugi wpis do albumu wędrownego zdyscyplinowanej edycji. Ów ALBUM wycisnął ze mnie scrapowe soki :) Najpierw nie miałam kompletnie pomysłu jak się do niego zabrać, potem zakiełkowało kilka, ale nie wiadomo było na który się zdecydować. W końcu dawno nie słyszana PIOSENKA przesądziła o finale całej sprawy ;)
Pokisiłam troszkę album, ale jutro już puszczam w dalszą drogę!

Copyright © 2014 moje miejsce , Blogger