dzień 7, ostatni

Tym razem nic nie stanęło na przeszkodzie i udało mi się skończyć 7-mio dniowe foto-wyzwanie . Temat na dzisiaj: nowy projekt. Ten, o którym mówi moje zdjęcie nie jest całkiem nowy, a zamiar jego realizacji wraca do mnie co jakiś czas i na owym zamiarze się kończy, ale może tym razem uda mi się wreszcie wcielić go w życie... Projekt ów dotyczy ruszenia czterech liter w poszukiwaniu zagubionej kondycji (figury idealnej już dawno przestałam szukać :))


Bardzo fajnie uczestniczyło mi się w tym wyzwaniu :) Brakowało mi takiego codziennego brania aparatu do ręki. I szczerze podziwiam tych, którzy podejmują się 365 dni "zdjęciowych". Przy mojej nieuleczalnej niesystematyczności chyba taki wyczyn nie przeszedł by...

3 komentarze:

Rae pisze...

Trzymam kciuki, żeby się udało ten nowy projekt zacząć :) (I chyba ważniejsze - jak już się zacznie to kontynuować przez jakiś czas :) )
A z tym ostatnim tez się zgadzam, codziennie przez rok - to dopieor wyzwanie, chyba też nie dałabym rady :)

emilia pisze...

No taki projekt to też mam, na razie tylko na papierze ;) ech... to lenistwo ;)
Życzę powodzenia.
A do fotek codziennych..przez okrągły rok...hmmm też bym poległa.
Ale czy człowiek się nie wypala po jakimś czasie, żeby tak codziennie... ? No chyba, że podchodzi się do czegoś takiego machinalnie, bez większych emocji i rozmyślań.

Dekupażownia Jagodzianki pisze...

To ja zapraszam do mnie na codzienne wędrówki z góry i pod górę po Jagę :D To doskonały trening i "rzeźbienie" figury.

Życzę powodzenia, bo do wielu rzeczy jestem w stanie się zmobilizować, ale do ćwiczeń - absolutnie. Tym bardziej zatem podziwiam!

Copyright © 2014 moje miejsce , Blogger