na koniec...
To nie był mój ulubiony rok. Za dużo się działo, za mało czasu na resztę było. No i scrapowo wypadam bledziutko, że ho ho i że nie ma za bardzo z czego podsumowania zrobić. Dobrze więc, że się kończy...
I tyle w tym temacie. Sylwestrowe noce powodują u mnie doła jak rów mariański, więc nie będę Was raczyć w ten szczególny czas moim nie do końca szampańskim nastrojem.
...ale... niech ten nadchodzący, z trzynastką w końcówce, przyniesie każdemu to, czego mu najbardziej potrzeba. Tego życzę i Wam i sobie!
Szczęśliwego 2013!!!
2 komentarze:
Co tam, możemy się razem uraczyć ;-)
We mnie wywołuje nie tyle doła, co wściekłość i irytację. Może dlatego, że stara jestem i jeszcze dobrze pamiętam takie Sylwestry, kiedy największym hałasem były krzyki pijanych imprezowiczów i co najwyżej brzęk tłuczonych na schodach butelek.
Dzisiaj rano u mnie za oknem nie było ani jednej sikorki, chociaż codziennie rano zawzięcie repeciły słoninkę. Mam nadzieję, że przeżyły tę "nową, świecką tradycję" i wrócą do stołówki.
I dlatego nienawidzę tej nocy. A granice i zmiany określam sobie sama, kalendarz nie jest mi do tego potrzebny. Niemniej - życzę Ci, Chwileńko, bardzo, bardzo szczęśliwej trzynastki :)
:))))))
Prześlij komentarz