jak filip z konopi...
...wyskoczę dzisiaj z moim grudniownikiem! Zbierałam się do obfocenia i zbierałam, aż w końcu luty mnie zastał, ech...
Z mieszanymi uczuciami podchodziłam do tego całego "grudniownikowania", ale chęć spróbowania przeważyła. Robiłam "na wariata", na szybko i na kolanie niemalże. Powstał z papierów, które w jakiejś pomroczności jasnej kupiłam daaawno temu, i które w końcu na coś musiały się przydać, choć nie było mi z nimi łatwo. No i niestety trochę zostało, choć starałam się je mocno zużywać :)
Koniec końców polubiłam ten mój grudniownik nawet, choć teraz zupełnie inaczej bym się do tego zabrała. Całkiem fajny wydaje mi się pomysł na zatrzymanie wspomnień z tych wyjątkowych, ale i tych całkiem zwyczajnych dni. Za 11 miesięcy powtórka :)
uffff... wspominałam, że nie lubię nowego bloggera?
dobrego dnia :)
4 komentarze:
Bardzo fajny Grudniownik, super pomysł z tą choinką z serwetek :)
No i zazdraszczam spotkania i fotki z "brzuchatkami"
Pozdrawiam ciepło :*
Bardzo mi sie podoba ten grudniownik! Swietnie ogarnelas te wariackie papiery!
aaaaale fajny! Uwielbiam Cię Filipie! Zawsze trzaśniesz tak, że szczęka opada! Może i ja pokażę kartki na babciodziadkowe święto hahahahahaa! Ueiwlbiam! Dobrze, że niemalże na kolanie robiony! O to właśnie chodzi! Cudny wyszedł! Mam nadzieję, że za rok podtrzymasz tradycję i pokażesz szybciej :P
Absolutnie fantastyczny grudniownik :)
Prześlij komentarz